Ballada o Janie Wnęku na dębickim Rynku
Wtorek, 28 Lipiec 2015
Nie zawiedli się dębiczanie, którzy licznie przybyli na Rynek, aby w ubiegłą niedzielę obejrzeć przedstawienie katowickiego Teatru Gry i Ludzie pt. „Ballada o Janie Wnęku”. Choć w spektaklu nie padło ani jedno słowo, lecz był on tak bogaty w treści, że momentami aż zapierał wszystkim dech w piersiach. O wrażeniu, jakie zrobiło na widzach przedstawienie, mogą świadczyć także długie oklaski dla wykonawców.
Spektakl w konwencji teatru ulicznego był niezwykły. Jego bohaterem był Jan Wnęk zapomniany pionier lotnictwa z Odporyszowa w gminie Żabno. Ten analfabeta, choć wzięty cieśla i rzeźbiarz, zamarzył sobie oderwać się od ziemi i poszybować w przestworza. Dzięki skonstruowanej przez siebie lotni dokonał pierwszych udanych długodystansowych lotów ślizgowych. Według przekazów podobno były to nawet kilkukilometrowe loty. Wykorzystywał do startu 45 metrową wieżę kościelną. Zapewne nie odbywało się to bez wiedzy i zgody proboszcza tej świątyni. Zresztą w przedstawieniu młody ksiądz, który obserwuje dążenia Jana Wnęka najpierw z dużym sceptycyzmem, wręcz niechęcią, stopniowo przekonuje się do pomysłu oderwania się do ziemi. Kiedy Wnęk pokazuje mu własnoręcznie wyrzeźbionego anioła ze skrzydłami ksiądz zaczyna go wspierać i pomagać zrozumiawszy, że latanie nie jest przeciw Bogu.
Historia Jana Wnęka jest jedynie kanwą do teatralnych rozważań nad naturą ludzką. Bohater nie znajduje uznania u mieszkańców swojej wsi. Wolą oni bardziej plebejskie zabawy: tańce, tęgą popijawę, wyprawę na targowisko i oczywiście przekomarzanie się z dziewczętami. Podejrzewają Wnęka o konszachty z nieczystymi siłami. Boją się go i jednocześnie podziwiają nie mając odwagi, talentu, determinacji, aby walczyć o realizację swoich marzeń.
Krótki, gdyż niespełna godzinny spektakl składa się ze scen opowiadanych ruchem i tańcem. Ta swoista pantomima wzbogacona ciekawą muzyką skrzyła się na dębickim Rynku prawdziwym blaskiem moralitetu. Rozchodzący się do domów widzowie częściej pogrążeni byli w zadumie niż wymieniali uwagi na temat przedstawienia.
Autor scenariusza do przedstawienia i jego reżyser Maciej Nogieć tak tłumaczy późną porę wystawiania „Ballady o Janie Wnęku”, która w Dębicy rozpoczęła się o godzinie 21: - To spektakl nocny. Gramy go dopiero wtedy, gdy zapada ciemność. Gramy rzadko, najwyżej 10 razy w sezonie; żeby nie stracił spontaniczności. Pokazywaliśmy go i w Tunezji, i w mazurskich wioskach, bo to spektakl obrazu, zrozumiały pod każdą szerokością. Potrzeba nam tylko dużego placu, i dobrego źródła prądu; światło gra w spektaklu podstawową rolę.
Przedstawienie kończy się obrazem szybującego konstruktora i pary młodych ludzi połączonych miłością. Chciałoby się powiedzieć, jak u Dantego, który swoje dzieło życia „Boską Komedię” kończy strofami miłości do Boga. „Miłości, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy”.